Organizator-systemowiec nie będzie usprawniał systemu zarządzania w przedsiębiorstwie ograniczając się do automatyzacji przetwarzania danych, do komputeryzacji tego „co jest”. Wie przecież, że może zautomatyzować bałagan i zwielokrotnić go dzięki suboptymalizacji – przyspieszeniu szybkości „obróbki” danych, także tych nieterminowych, nierzetelnych, błędnych itp.
Przyjmuje, że całość wywiera większy wpływ na funkcjonowanie swoich elementów niż odwrotnie. Dziwią go ci, którzy w organizacjach wykorzystują głównie „zarządzanie przez apele”. Wierzy bowiem, że zachowania pracowników bardziej zależą od struktur i procedur, do których się racjonalnie dostosowują, niż od tego, jacy ci pracownicy są, jakie mają predyspozycje, potrzeby, cele itp. Systemowiec podkreśla, że z zawodnych elementów można stworzyć wysoce niezawodną całość, łącząc je odpowiednio.
Organizator-systemowiec wie jednak również, że w każdej organizacji można wyróżnić obszary kluczowe, czyli takie, które przesądzają o jej sprawności, o jej sukcesie lub porażce. Koncentracja na nich właśnie daje najlepsze efekty. Widać to wyraźnie na przykładzie eliminowania tzw. wąskich gardeł.
Widzi wzajemne powiązanie „wszystkiego ze wszystkim”. Wie, że oddziaływanie na jeden z elementów systemu, na jeden podsystem, może wywołać – i bardzo często lak się zdarza – przesunięcie w czasie i spotęgowanie reakcji (odpowiedzi) w innych podsystemach, także tych bardzo odległych od tego pierwszego. Wie także, że widziana przez niego rzeczywistość ma „matrioszkową” budowę, że każdy system jest podsystemem większej całości (nadsystemu) i jednocześnie sam składa się z systemów niższego rzędu, te z kolei z podpodsystemów itd.
Leave a reply