Ryszard B. dostał swoją w czerwcu, gdy pracował w Związku. Nie była zapewne pierwszą w jego życiu, ale wryje się w pamięć, aż po jego kres. Była nowa, służbowa i kosztowała pracodawcę 2900 zł. Gdy po pewnym czasie Ryszard B. zmienia pracę i przechodzi do Zrzeszenia, bierze ją ze sobą. W Zrzeszeniu nie zagrzewają miejsca: ani on, ani teczka. Od października 1984 r. urzędują w Spółdzielni. Stanowią nierozłączną parę. Dyrektor B. nie kryje uczucia: przy ludziach klepie ją po wypchanych papierami bokach. Od grudnia szczęście dyrektora B. zostaje zmącone. Źli ludzie stają między nim a jego służbową teczką.
„Wnoszę o zasądzenie od pozwanego B. 888 zł – pisze do sądu były pracodawca ze Zrzeszenia. W okresie pięciomiesięcznej pracy w Zrzeszeniu pozwany korzystał ze służbowej teczki, za którą Zrzeszenie zapłaciło Związkowi, w którym poprzednio pracował pozwany, kwotę 2900 zł. Z dniem 30 września 1984 r. pozwany przestał pracować w Zrzeszeniu, ale teczki nie oddał”.
Sądowy pozew nie jest pierwszym kawałkiem papieru w tej sprawie. Wcześniej 7 grudnia nowy pracodawca Ryszarda B„ Spółdzielnia, zawiadamia o przekazaniu na konto Zrzeszenia 1610 zł – za nie zwróconą przez pozwanego służbową teczkę. Jednocześnie Ryszard B. pisemnie wyjaśnia Zrzeszeniu swój sposób rozliczenia. Kwotę 2900 zł. czyli cenę nowej teczki, pomniejsza o wartość jej zużycia, zarówno w trakcie pracy w Zrzeszeniu, jak i wcześniej, w Związku. Powód – Zrzeszenie – nie zgadza się z nim jak można odliczyć stopień zużycia teczki w Związku, skoro swego czasu Zrzeszenie zapłaciło za nią tak, jak za nową? Przesyła schemat prawidłowego wyliczenia. Żąda dopłaty 688 zł. „Jeśli nie – czeka nas droga sądowa” – uprzedza.
Leave a reply