Stany Zjednoczone, koniec XIX wieku. Jim Harris pracował w wydziale mechanicznym w Midvale Steel Company w tym czasie, gdy F.W. Taylor wprowadzał tam swój system motywowania (pobudzania) do pracy. Harris awansował stopniowo od praktykanta aż do mistrza i wtedy zmienił pracę. Został kierownikiem-inspektorem w innym, mniejszym przedsiębiorstwie.
Była to firma, w której robotnicy kierowani przez jednego, wciąż przepracowanego, majstra sami ustalali warunki swojej pracy. Sami, kierując się jedynie zdrowym rozsądkiem, regulowali pracę maszyn: dopływ paliwa do silników, obroty obrabiarek, głębokość toczenia, rodzaj wierteł i noży frezers- kich. (Należy sobie uświadomić, że w tym czasie maszyny napędzane były przez silniki parowe, za pośrednictwem pasów transmisyjnych. Składały się z dużych, nieskomplikowanych i ciężkich elementów.)
Harris był zdumiony nieekonomicznością obróbki, wynikającą przede wszystkim z powolnych obrotów maszyn oraz mnogości wierteł i noży, dobieranych zupełnie dowolnie. Kiedy pas transmisyjny zaczynał się ślizgać, w zwyczaju robotników było zmniejszanie obrotów silnika do momentu, aż pas z powrotem „chwytał”. Uważano powszechnie, że jest to lepsze rozwiązanie niż naciąganie pasa. Różnorodność ostrzy tnących i wierteł brała się stąd, że kupowano je zawsze „w miarę potrzeb” i w niewielkiej ilości u różnych, przypadkowych sprzedawców. Były to z reguły noże kiepskiej jakości, wykonane przeważnie ze stali węglowej i – co najwyżej – hartowane samodzielnie w przedsiębiorstwie (taniej!). Zaczynano dopiero używać do skrawania noży o zaokrąglonej krawędzi, zrobionych ze stali szybkotnącej. Robotnicy, nie znając jeszcze ich zalet, w obawie przed zniszczeniem noża, woleli zawsze redukować obroty maszyn. Przynosiło to mierne efekty w postaci kilkakrotnie niższej niż możliwa wydajność pracy. Jednocześnie robotnicy byli święcie przekonani o słuszności takiego postępowania.
Harris osobiście dopilnował właściwego przygotowania pasów transmisyjnych (wreszcie je naciągnięto!), noży i mechanizmów kilku maszyn tak, by można było na nich pracować z właściwą szybkością i głębokością obróbki.
Niestety, absolutnie niemożliwe okazało się utrzymanie tych precyzyjnych warunków przy nadzorze jednego brygadzisty. Tym bardziej, że brygadzista ten sceptycznie odnosił się do nowych metod i korzyści, jakie powinno przynieść ich stosowanie. Co prawda codziennie ustawiał pracę według nowych zasad, lecz za każdym razem, gdy powtarzała się ona po raz wtóry, wszyscy wracali do starych zwyczajów, podając te same uzasadnienia zachowań.
W takiej sytuacji Harris postanowił dokonać przełomu wprowadził w całym warsztacie tayłorowski system pobudzania do pracy i system planowania, by osiągnąć pożądaną szybkość pracy na maszynach i oczekiwaną wydajność. Po trzech miesiącach nie był już sam. Otaczali go strajkujący robotnicy i właściciel zagrożony widmem bankructwa.
Leave a reply